P (W) = 1000 × E (kWh) / t (h) Entonces . vatio = kilovatio-hora / hora. o . W = 1000 × kWh / h. Ejemplo ¿Cuál es el consumo de energía en vatios cuando el consumo de energía es de 15 kilovatios-hora para una duración de 3 horas? P = 1000 × 15 kWh / 3 h = 5000 W . Cómo convertir vatios a kWh kWh stands for kilowatt-hour. A kWh is a measure of energy (not power). If your solar panels (for example) continuously output 1 kW of power for a whole 60 minutes, you will have produced 1 kWh of energy. The amount of electricity you use (or generate) is defined in kWhs. e.g. “My solar system produced 4 kWh of electricity today!”. Wattage in Watts / 1,000 × Hours Used × Electricity Price per kWh = Cost of Electricity. So, for example, if we have a 40 W lightbulb left on for 12 hours a day and electricity costs $.15 per kilowatt-hour, the calculation is: 40 watts / 1,000 × 12 hours × $.15/kWh = $.072. Advertisements. 4. kWh = (Power Rating in Watts * Hours of Usage) / 1000. Where: Power (in watts) is the rate at which electrical energy is consumed, often represented by the symbol “P.”. Time (in hours) is the duration for which the power is consumed, typically denoted as “t.”. Dividing the result by 1000 converts the units from watts to kilowatts. Quick conversion chart of MJ to kwh. 1 MJ to kwh = 0.27778 kwh. 5 MJ to kwh = 1.38889 kwh. 10 MJ to kwh = 2.77778 kwh. 20 MJ to kwh = 5.55556 kwh. 30 MJ to kwh = 8.33333 kwh. 40 MJ to kwh = 11.11111 kwh. 50 MJ to kwh = 13.88889 kwh. 75 MJ to kwh = 20.83333 kwh. 100 MJ to kwh = 27.77778 kwh After 25 years, you would will have spent $116,078 buying 641,544 kWh. Subtracting your original solar investment from $116,078, we find that by installing a 20 kW solar installation, you can save $75,058 over 25 years! If electricity is more expensive in your area, or if your city or state offers solar rebates, your savings could be even higher! . Twój dostawca prądu kasuje Cię za kilowatogodziny, które wykorzystujesz. Co to jest kilowatogodzina? Na początek, kilowat (kW) to po prostu tysiąc watów, podobnie jak megawat (MW) to milion watów. Wat jest jednostką mocy. Aby być dokładnym można powiedzieć, że to jeden dżul na sekundę. Jednak, ponieważ nikt nie używa słowa „dżul” odkąd skończył szkołę podstawową, mówimy o watach zamiast dżulach na sekundę, gdyż są napisane na żarówkach i ludzie mają wyobrażenie co to oznacza. Dla porównania, silnik w samochodzie podczas spokojnej jazdy wykorzystuje około watów mocy, co odpowiada około 30 koniom mechanicznym. Ale to jest samochód… energia mechaniczna. My chcemy rozmawiać o energii elektrycznej, gdyż nas interesuje energia słoneczna. W przypadku energii elektrycznej, moc wylicza się jako napięcie razy prąd. Albo 1 wat = 1 volt x 1 amper. Dobrym sposobem myślenia o energii elektrycznej jest porównanie jej do wody. Napięcie to napieranie, albo ciśnienie, a prąd to przepływ. Jezioro z zaporami wodnymi ma mnóstwo ciśnienia (napięcie), ale nigdzie nie płynie (zero prądu) więc nie ma mocy (dużo voltów x zero amperów = zero watów). Z drugiej strony weźmy pistolet na wodę. Silny strumień (wiele amperów), ale maleńki zbiornik (niezbyt wiele voltów). Spójrzmy jeszcze na rzekę. Pełno voltów, pełno amperów, mnóstwo mocy. Tak więc wat to energia zużywana w ciągu sekundy. Gdy włączysz 20 watową żarówkę, pochłania ona 20 dżuli w każdej sekundzie (co ciekawe, zwykła świeczka ma moc 1 wata). Czyli co to jest watogodzina (wH)? Nie bądź zdziwiony, gdy w mass-mediach zobaczysz pomieszane wartości watów i watogodzin. Te dwa wyrażenia są często mylone. Waty na godzinę nie mają większego sensu, ponieważ to już jest pomiar dżuli na sekundę. Czy dżul na sekundę na godzinę ma sens? Nie. Watogodzina jest tym co Twój dostawca prądu stosuje aby Cię skasować, i jednocześnie jest sposobem na usunięcie zwrotu „na sekundę” z watów. Nazywamy to watogodziną ponieważ nikt nie wie czym do licha jest dżul. Spróbuj myśleć o watach jak o prędkości z jaką biegniesz a watogodziny jak o dystansie, który przebiegasz. Jedna kilowatogodzina to ilość energii odpowiadająca mocy jednego kilowata (1 kW) biegu przez godzinę. Gdy zostawisz zapaloną 20 watową żarówkę przez godzinę, zużyłeś 20 watogodzin. Twój rachunek za prąd jest wyrażony w kilowatogodzinach, tak więc dostaniesz rachunek za 0,02 kWh pomnożony razy stawkę za kWh. Oznacza to, że jeśli będziesz włączał 20 watową żarówkę codziennie na godzinę, przez 30 dni oraz, że stawka za kWh wynosi 0,60 zł/kWh, rachunek będzie opiewał na 0,02 kWh x 30 dni x 0,60 zł zł/kWh, czyli 0,36 zł. Nieco może przydługi ten wywód, ale mam nadzieję, że pomocny. Finansowa recepta na niepewność energetyczną? Oni proponują pakiet: fotowoltaika i… gwarancja stałych cen prądu na osiem lat! Ale czy to się może opłacić?Rząd zmienił system wspierania fotowoltaiki na nieco mniej korzystny (albo po prostu inny, bo wszystko zależy od tego, jak „wymyślimy” naszą elektrownię), ale przybywa ofert, które mają ukoić ból konsumenta wynikający z nieprzewidywalnych cen energii. Jedna z firm oferuje taki pakiet: fotowoltaika plus gwarancja stałej ceny zakupu prądu przez 8 lat. To pułapka czy dobra oferta?Prąd drożeje na potęgę. Ceny na Towarowej Giełdzie Energii są blisko historycznych rekordów. Węgiel kamienny, z którego produkujemy 50% prądu w kraju, jest prawie czterokrotnie droższy niż przed rokiem. Gaz – niemal siedmiokrotnie. Konsumenci są jednak chronieni specjalnymi taryfami i płacą o 30% mniej za kilowatogodzinę niż wynosi giełdowa cena również:Święty spokój kierowcy w dobie wysokiej inflacji? Bezcenny. Jak można (spróbować) ograniczyć koszty eksploatacji samochodu? I ile to kosztuje? [NOWOCZEŚNI MOBILNI]Jest plan na wakacje za granicą? Jest też problem: wysokie ceny i słaby złoty. Dwa sposoby, by nie dać się złapać w sidła kursowe [MOŻNA SPRYTNIEJ]Cyberbezpieczeństwo w bankach: technologie przyszłości. Jak zmieni się świat bankowości? [BANK NOWOŚCI]Unia Europejska chce chronić konsumentów przed drożejącą energią, ale żadnych konkretów nie ma. A w każdym razie nic ponad to, co już znamy, czyli system taryf urzędowych i dodatkowo dopłaty dla najuboższych gospodarstw tarczą, przynajmniej dla tych osób, które mają kawałek własnego dachu, jest fotowoltaika, czyli minielektrownia słoneczna. Od kwietnia zmienił się system jej wspierania – dzięki dotacji „Mój Prąd warta 25 000-30 000 zł inwestycja zwróci się w ok. 8-10 lat. Ale to tylko szacunki. Być może zbyt optymistyczne? Dlatego firmy instalujące fotowoltaikę kuszą nowymi ofertami, które mają zwiększyć rentowność instalacji z punktu widzenia cen prądu na 8 lat. Czy warto podpisać cyrograf?Nową ofertę zaprezentowała firma Polenergia Fotowoltaika kontrolowana przez Polenergię (firmę należącą do Dominiki Kulczyk). Oferta to efekt połączenia sił dawnej spółki Edison Energia (która montuje fotowoltaikę) i Polenergii (która sprzedaje i produkuje prąd z dużych instalacji, np. z farm wiatrowych).Oferta to combo usługi sprzedaży i montażu instalacji PV, kupna i sprzedaży prądu oraz oczywiście zmiany sprzedawcy prądu. Kiedyś opisywaliśmy oferty sprzedaży prądu z gwarancją na 2 lata, bywały takie z gwarancją na 4 lata (ale wtedy cena była „odświeżana” o notowania giełdowe). A tutaj mamy ofertę, w której wiemy, ile zapłacimy za prąd w 2028 r.! Gdzie jest haczyk? I czy ta obietnica jest w ogóle realna?To taki cross-selling. Klient kupuje instalację fotowoltaiczną i jednocześnie podpisuje umowę, na podstawie której Polenergia będzie mu sprzedawała prąd (wtedy, gdy fotowoltaika nie da rady). Skąd gwarancja ceny? Otóż prąd będzie pochodził z własnych źródeł Polenergii, czyli z farm fotowoltaicznych i wiatrowych, w tym z farm na morzu. Polenergia zainteresowała się budową farm na Bałtyku długo przed tym, gdy okazję tę dostrzegł Orlen czy podpisujemy umowę na dostawy „prądu z przyszłości”, którego cena wytworzenia jest możliwa do przewidzenia przez sprzedawcę. Ale uwaga – gwarancja cen prądu obowiązuje tylko przy rocznym zużyciu do 5000 kWh. To nieco więcej niż zużywa typowy dom, ale nie jest to duża wartość, więc analizę oferty trzeba zacząć od obejrzenia swoich obecnych faktur za prąd i oszacowania rocznego zużycia (pamiętając, że będzie pomniejszone o prąd płynący z instalacji fotowoltaicznej). Jakie są te gwarantowane ceny?Jak interpretować te stawki? Czy cena prądu jest atrakcyjna? W tym roku Polenergia chce nam sprzedawać prąd w cenie 41 gr netto. To tyle, ile w państwowych firmach w taryfach regulowanych przez Urząd Regulacji Energetyki. W przyszłym roku gwarancji ceny nie ma – stawka cennikowa wzrośnie do 51 gr netto, co oznacza wzrost ceny aż o 24% (podaję stawki bez podatku, bo nie wiem, czy i w jakiej wysokości będzie VAT na energię elektryczną). W tym roku ceny prądu w taryfach urzędowych dla odbiorców indywidualnych wzrosły o 37%. Jakie podwyżki będą w przyszłorocznych taryfach URE – nie wiadomo. Ale podwyżkę o jedną czwartą w Polenergii można uznać za scenariusz jednak jest to, co się zacznie dziać z ceną prądu z Polenergii od 2024 r. Wyniesie ona stałe 62 gr netto za kWh i nie zmieni się przez kolejnych 4-6 lat. Pod jakimi warunkami to może się opłacać? Płacić w 2028 r. za prąd tyle samo co w 2024 r. to kusząca propozycja, ale tylko przy założeniu, że ceny prądu dla konsumentów na całym rynku będą rosnąć w tempie co najmniej 10% rocznie. Tak jak w przypadku innych ofert z gwarancją ceny, są dodatkowe opłaty. Przez pierwsze dwa lata 20,29 zł miesięcznie, potem 40,59 zł miesięcznie. Czyli o 480 zł więcej przez pierwsze dwa lata, a potem o 487 zł więcej, niż wynikałoby to z „gołego” zużycia kilowatów. To bardzo dużo. Za taką kwotę można dokupić 785 kWh energii, czyli jedną czwartą rocznego zużycia przeciętnego nie korzystali z oferty Polenergii, a cena prądu w taryfie URE wzrosłaby z 62 gr do 71 gr, zapłacilibyśmy roczny rachunek o ok. 270 zł większy. W Polenergii cenę prądu będziemy mieli taką samą, ale zapłacimy 487 zł za gwarancję tej niezmienności. To oznacza, że na całym rynku ceny prądu musiałyby rosnąć naprawdę szybko, żeby oferta Polenergii się opłaciła. To klasyczna pięta Achillesowa ofert z gwarancją – wyglądają dobrze na papierze, ale dopłata za gwarancję zwykle kanibalizuje oszczędności z tytułu stałej ceny o to przedstawiciele Polenergii odpowiadają, że kalkulacje trzeba robić w perspektywie „życia” całej 6-8 letniej umowy. I pokazują wyliczenia, które przy pewnych założeniach (wysokie zużycie energii, 8-procentowe podwyżki cen prądu co roku) dowodzą, iż oferta może się lat to dużo. Dlatego, gdyby sytuacja rynkowa się zmieniła, klient raz na trzy lata może zmienić cennik w ramach oferty Polenergii. Czyli od firmy nie możemy bezkosztowo uciec, ale możemy zmienić ofertę. Sama Polenergia też zastrzega sobie prawo zmiany warunków, gdyby okazało się, że zagwarantowała zbyt niskie ceny względem rynkowych. Ale to skrajny scenariusz, np. gdyby inflacja w Polsce osiągnęła 30%. Jeśli firma wypowie umowę, klient nie płaci żadnych też: Jak wycisnąć najwięcej z fotowoltaiki? O wszystkim (z)decyduje autokonsumpcja. Co zrobić, żeby zużywać prawie cały „swój” prąd? I czy czas inaczej ustawić panele?Net-billing czy Polenergia wstawia liczby zamiast niewiadomychJak pamiętacie, ta oferta ma kilka elementów. Sprzedaż prądu do naszego domowego ogniska to tylko jeden z nich. W pakiecie jest też założenie przez Polenergię instalacji fotowoltaicznej (która pozwoli większość energii dla domu produkować „u siebie”). No i wreszcie Polenergia deklaruje, że ewentualne nadwyżki prądu, powstałe w naszej fotowoltaice w słoneczne dni, odkupi od nas po z góry znanej cenie. To ostatnie jest ważne, bo w ramach net-billingu, który obowiązuje od kwietnia, stawek nie znamy, co utrudnia obliczenie opłacalności instalacji na nowych w pierwszym roku oferuje możliwość kupowania nadwyżek prądu wytworzonych przez instalację fotowoltaiczną klienta po 35 gr netto za kWh. W drugim roku jest to 46 gr za kWh, a w trzecim i kolejnych – 65 gr (do lipca 2024 r.). Dlaczego to taka ważna data? Wtedy mają się skończyć taryfy i mamy przejść na cenniki dynamiczne. Czy bogatsi o tę wiedzę możemy stwierdzić, że oferta przyspieszy okres zwrotu z inwestycji we własną fotowoltaikę od Polenergii?Obecnie cena prądu na giełdzie wynosi 59 gr za kWh. Zakładając fotowoltaikę na nowych zasadach (net-billing) i nie korzystając z oferty Polenergii, prosumenci będą mogli sprzedawać prąd w cenie nieco niższej od tych 59 gr. (nie wiemy o ile niższych). Wiemy już za to, że Polenergia oferuje 35 gr za kWhCzyli to znów rodzaj zakładu – jeśli w tym roku cena prądu na giełdzie spadnie poniżej 35 gr – wygrywa oferta Polenergii. Jeśli będzie się utrzymywać powyżej 40 gr – wtedy net-billing „wolnorynkowy” wygląda bardziej taką samą symulację musimy przeprowadzić dla kolejnych lat. A więc oszacować, czy cena energii w przyszłym roku na giełdzie będzie większa czy mniejsza niż 46 gr za kWh, które oferuje Polenergia? Tyle wynosiła cena na TGE w sierpniu ubiegłego roku. Potem zaczął kiełkować kryzys energetyczny i ruszyły podwyżki cen. A co będzie od lipca 2024 r.? Potem zgodnie z ustawą OZE zaczynają obowiązywać ceny stałej ceny prądu jak bezpieczny port na czas sztormu?Trzecim elementem pakietu jest oczywiście instalacja fotowoltaiki. Oczywiście ceny oferowane przez firmę mogą być nieco wyższe lub nieco niższe niż u konkurentów, ale biorąc pod uwagę cykl życia instalacji – ewentualna różnica w cenie rozkłada się na sporo lat (i w dodatku jest „spłaszczana” państwową dotacją do instalacji).Mamy więc fotowoltaikę, gwarancję zakupu prądu „uzupełniającego” fotowoltaikę po znanej z góry cenie (trudno powiedzieć czy wysokiej, czy też niskiej) oraz możliwość odsprzedawania wytworzonych przez instalację nadwyżek również po znanej cenie (raczej niezbyt wysokiej, ale to też przyjdzie ocenić z czasem).Rynek fotowoltaiki przechodzi z fazy młodzieńczego burzliwego zrywu w fazę pełnej dojrzałości. Skończył się okres szybkiego i łatwego wzrostu napędzany budową nowych instalacji. Odejście od systemu opustów, wzrost cen surowców, ale też większa świadomość klientów – którzy myślą nie tylko o „gołej” fotowoltaice, ale też o magazynie energii czy systemach smart home – sprawia, że firmy muszą się bardziej postarać, jeśli chcą złowić klienta. I coraz częściej będą oferować miks fotowoltaiki z ofertą sprzedaży prądu, tak aby relacja z klientem nie kończyła się na „przykręceniu” paneli PV do tej konkretnej ofercie pytanie brzmi, czy Polenergia, dzięki własnym wiatrakom, będzie w stanie zagwarantować nam prąd tańszy (z uwzględnieniem miesięcznych opłat abonamentowych) niż państwowe węglowe molochy i dzięki temu skrócić okres zwrotu z inwestycji. Szczególnie, gdy w 2024 r. skończy się taryfowanie cen sposób tego przewidzieć – nie wiadomo, w jakiej cenie ani na jakich warunkach będziemy kupować prąd za kilka lat. I tu jest przewaga Polenergii. Oferuje konkret i „bezpieczną” – choć prawdopodobnie nie najtańszą – przystań na czas dużych zmian w energetyce. Ta propozycja przypomina ubezpieczenie od wahliwości cen energii. Z jednej strony inwestujemy we własną instalację do produkcji prądu, a z drugiej – możemy z góry znać parametry potrzebne do oceny rentowności przedsięwzięcia. Ale to „ubezpieczenie” może być na tyle kosztowne, że uczyni zwrot z inwestycji tyleż przewidywalnym co dłuższym, niż gdybyśmy mieli instalację kupioną „na wolnym rynku”.źródło zdjęcia: Unspalsh Jak sprawdzić ile prądu potrzebujemy na ogrzanie naszego domu? Pytanie postawione w tytule jest chyba najważniejszym zanim zdecydujemy się na ogrzewanie prądem. Jednak sytuacja dla każdego pytającego jest zdecydowanie różna. Nie wystarczy powiedzieć, że metraż budynków jest podobny – to zdecydowanie za mało. Każdy dom jest inny i to szczególnie w aspektach które mają wpływ na wysokość rachunków. W tym wpisie podpowiem jak sprawdzić swój dom i gdzie szukać informacji które nam pomogą. Jeżeli rozważasz ogrzewanie energią elektryczną to musisz zwrócić uwagę na te elementy, gdyż można mocno żałować pochopnych decyzji. Najczęstszy błąd – podobna powierzchnia domu Jeżeli porównacie swój dom do domu innej osoby pod względem metrów kwadratowych i okaże się, że domy są podobne to wcale nie znaczy, że rachunki za ogrzewanie prądem będą podobne. Dlaczego? Oto jak mogą wyglądać różnice. Różne rejony Polski (strefy zimna) dla budynków – różnica w zużyciu prądu do ogrzewania – 0-20 % Różni dystrybutorzy i dostawcy energii (taryfy i cena za kwh) – różnica w cenie taryf – 0-30 % Różnice w ociepleniu – różnica w zużyciu prądu do ogrzewania – 0-20% Inne systemy wentylacji w budynku – różnica w zużyciu prądu do ogrzewania – 0-10% Powyższe punkty w sumie mogą spokojnie wpłynąć nawet na 50-cio procentowe różnice w rachunkach – a przecież metraż ten sam. Pierwszy krok PCHE – projektowana charakterystyka energetyczna – nowy dom Każdy nowy dom zgodnie z prawem powinien posiadać PCHE. Jest to dokument w który pokazuje ile energii cieplnej potrzeba dostarczyć aby ogrzać budynek. W tym dokumencie potrzebujemy wskaźnika EU – energia użytkowa. Podany jest on w kwh/m2/rok a zatem mnożąc to przez ilość metrów kwadratowych (ogrzewanych) otrzymamy informacje ile kwh ciepła potrzebujemy aby ogrzać nasz dom w sezonie. Często bywa tak, że PCHE jest wykonane z błędami a wynika to z niezbyt rzetelnego podejścia architektów do tego elementu. Powinno się to jednak zmieniać, gdyż od 2021 roku należy wykazać odpowiedni poziom EU oraz EK (energia końcowa) i EP (energia pierwotna) aby uzyskać pozwolenie na budowę. Wcześniej wymagane było tylko posiadanie świadectwa w projekcie ale bez wymagań co do poziomów zużywanej energii do ogrzewania. Druga sprawa to zmiany w trakcie budowy np. grubość izolacji co z kolei zmienia wartości przyjęte do obliczeń w PCHE. OZC – obliczeniowe zapotrzebowanie na ciepło – starsze domy i nowe ale po zmianach. W przypadku istotnych zmian w trakcie budowy nowego domu lub gdy mamy do czynienia z istniejącym już budynkiem najlepszą opcją jest wykonanie OZC. Specjalista wykonujący takie obliczenia bierze pod uwagę obecny stan i użyte materiały. Jest to najlepsza opcja i poda nam najdokładniejsze wyniki na ilość kwh ciepła potrzebnych do ogrzania budynku. Darmowe obliczenia – portal „Ciepło Właściwe” PCHE powinno być w cenie projektu, OZC to koszt 200-400 zł. Możemy również wykonać przybliżone obliczenia za pomocą strony Powyższy kalkulator poprowadzi was za rękę pytając o elementy mające największy wpływ na ilość energii potrzebnej do ogrzania. Końcowy wynik powinien być w miarę zbliżony do stanu rzeczywistego. Muszę przyznać, że ta strona jest dość wiarygodna i jest to najlepszy z darmowych sposobów na takie obliczenia. Nie jest jednak dokładny tak jak OZC ale wystarczy do takiej kalkulacji „z grubsza”. Drugi krok – ilość kwh prądu potrzebna do ogrzewania Gdy posiadamy już ilość kwh ciepła to możemy określić prawdopodobną wysokość rachunków za ogrzewanie prądem. Będzie ona różna w zależności od systemu grzewczego jaki użyjemy. Inaczej będzie na pompie ciepła PW (powietrze/woda), inaczej na pompie PP (powietrze/powietrze czyli klimatyzator), inaczej na kotle elektrycznym, foliach grzewczych, kablach/matach grzejnych. Przykład: Dom wg. PCHE lub OZC potrzebuje 8500 kwh ciepła (podkreślam ciepła). W podziale na systemy zużycie energii elektrycznej będzie nstp.: Pompa ciepła PW – 3400 kwh prądu (COP 3) Pompa ciepła PP (w systemie HVAC) – 2833 kwh prądu (COP 2,5) Kocioł elektryczny, elektrodowy i grzałki – 8500 kwh prądu (COP 1) Kotły akumulacyjne, grzejniki akumulacyjne, promienniki – 8500 kwh (COP 1) Kable, maty i folie grzewcze (elektryczne ogrzewanie płaszczyznowe) – 8500 kwh prądu (COP 1) Pompa ciepła jest w stanie z 1 kwh prądu wytworzyć więcej niż 1 kwh ciepła. Jest to tzw. COP. Pompa ciepła może mieć go nawet na poziomie 5 (z 1 kwh prądu 5 kwh ciepła). Ja jednak przyjąłem do obliczeń inny COP a wynika on z kilku elementów. Jeżeli chcesz wiedzieć dlaczego tak zrobiłem przeczytaj ten wpis . Trzeci krok – ilość kwh a taryfa No tak ale kwh to jeszcze nie rachunek i tutaj znowu możemy mieć różnice. W zależności od taryfy rachunki mogą być różne nawet o 30 %. W moim wypadku gdybym mieszkał w rejonie TAURONA a nie PGE to płaciłbym za sezon grzewczy nie 4000 pln tylko 3000 pln. Wynika to tylko z różnych cen za kwh prądu w taryfach G12W u tych operatorów. W przypadku pomp ciepła zazwyczaj używana jest taryfa całodobowa G11 natomiast przy systemach takich jak kocioł+bufor, grzałki+bufor, elektryczne ogrzewanie podłogowe (kable) w wylewce, kotły akumulacyjne, grzejniki akumulacyjne taryfy strefowe np. G12W, G13. Folie grzewcze czy maty grzewcze ale już nie w wylewce/betonie (system akumulacyjny) tylko bezpośrednio pod panelami lub płytkami to najczęściej taryfa G11. W ten sposób powyższe systemy będą miały nstp. wysokości rachunków z PLN (taryfy PGE 2021): (wszystkie ceny prądu w Polsce opisałem tutaj – CENY PRĄDU w 2021 roku (G12W i G11) – wszyscy operatorzy) Pompa ciepła PW – 3400 kwh x 0,63 gr = 2142 PLN za sezon (G11) Pompa ciepła PP (w systemie HVAC) – 2833 kwh x 0,63 gr = 1784 PLN za sezon (G11) Kocioł elektryczny, elektrodowy lub grzałki – 8500 kwh x 0,38 gr = 3230 PLN (G12W) Kotły akumulacyjne, grzejniki akumulacyjne, promienniki – 8500 kwh x 0,38 gr = 3230 PLN (G12W) Kable, maty i folie grzewcze (elektryczne ogrzewanie płaszczyznowe) – 8500 kwh x 0,38 gr = 3230 PLN (G12W) Kalkulator Dla trzech powyższych kroków przygotowałem specjalny kalkulator. Dzięki niemu łatwo porównasz rachunki w swoim domu dla różnych systemów ogrzewania prądem. Musisz tylko posiadać: ilość kwh ciepła jakie potrzebuje twój dom (PCHE lub OZC lub COP wybranego systemu grzewczego (podpowiadam w kalkulatorze) cena kwh prądu w danej taryfie (podpowiadam w kalkulatorze) Kalkulator znajdziesz na stronie głównej bloga pod zakładką symulator rachunków. Podsumowanie W ogrzewaniu prądem bardzo ważne są szczegóły takie jak taryfa, prawidłowy montaż, dobry projekt, dobre urządzenia. Wszystkie te elementy musimy rozważyć i dobrze przemyśleć. Sprawdzajmy to, poświęćmy czas lub zwróćmy się do specjalistów a będziemy się cieszyć z wygodniej i wcale niedrogiej w użytkowaniu instalacji. Wszystkie powyższe wyliczenia dotyczą instalacji grzewczych bez fotowoltaiki. Jeżeli dodatkowo zastosujemy instalację fotowoltaiczną o odpowiedniej wielkości to naprawdę możemy mieć „ogrzewanie prądem za darmo” (w cudzysłowiu, gdyż niewielkie opłaty stałe zawsze pozostaną). Zapotrzebowanie cieplne – czyli co i po co? Zapotrzebowani cieplne budynku to po prostu ilość energii jaka jest potrzebna do utrzymania stałej temperatury wewnątrz budynku. Wyrażana jest ona w watach w odniesieniu do powierzchni, na przykład 100W/m^2. Oznacza to, że do ogrzania 1 metra kwadratowego potrzebujemy tyle energii elektrycznej lub jej zamiennika ile pobiera 100-watowa żarówka. W ten sposób projektuje się systemy centralnego ogrzewania – oblicza się uchodzące przez ściany, okna, drzwi, dach ciepło i zapewnia taki zapas mocy urządzeń grzewczych aby zagwarantować komfort nawet w najtrudniejszych warunkach zimowych. Co jeśli źle określimy zapotrzebowanie? W mniej groźnym, chyba że dla portfela przypadku, przeinwestujemy. Skończymy z wielką pompą ciepła na bezpieczniku C63 albo z piecem gazowym wielkości pokaźnej szafy czy co najmniej starego komputera ‘ODRA’. W tym gorszym wypadku – będziemy marznąć. Instalacja grzewcza i system dociepleń okażą się niewystarczające. Innymi słowy, więcej ciepła ucieknie w zimie przez ściany niż piec dostarczy. W praktyce, w nowym budownictwie nie powinno się to w ogóle wydarzyć. Systemy projektowane są bardzo bezpiecznie, z odpowiednią rezerwą mocy nawet na największe mrozy. Jak się do tego zabrać? Zapotrzebowanie cieplne budynku zależy od wielu zmiennych: temperatury wewnątrz; obecnie przyjmuje się około 21-22*C wobec dawnych 24*C temperatury na zewnątrz; najczęściej badane dla -20*C; aczkolwiek doświadczenia zeszłej zimy pokazały, że przez doby było -26,5*C w powiecie tureckim wielkości: powierzchni, kubatury zastosowanych materiałów nasłonecznienia, wiatrów, systemu wentylacji, ilości drzwi i okien, bryły – np. dom kopuły można określić jako ten o najmniejszej możliwej ucieczce ciepła mostków termicznych Zmienne te można grupować, przedstawiać na różne metody – nie tym jednak chcemy się zająć. Chodzi tylko o to, żeby jasno pokazać, iż czynników mających wpływ na budynek jest mnóstwo. Proszę też nie myśleć, że zapotrzebowanie cieplne zmienia się w zależności od ilości osób, zwierząt czy inwentarza. Otóż raczej jest ono stałe – tutaj mieszkańcy będą źródłem ciepła, które można uwzględnić w obliczeniach, jednak błędem jest myślenie, że wieloosobowa rodzina=niższe zapotrzebowanie cieplne. Paradoksalnie, jeśli z jakiegoś powodu lokatorzy przyczynią się np. do wzrostu wilgotności, to wtedy parametry izolacyjne spadają i potrzebujemy więcej ciepła. Zapotrzebowanie cieplne budynków od strony obliczeniowej Od strony praktycznej procedura wyliczenia zapotrzebowania na ciepło jest dość skomplikowana. Składają się na nią ogromne ilości szczegółów. Wszystkie te szczegóły są uwzględnione w komputerowych, złożonych projektach pieczołowicie tworzonych w specjalnych programach. Najwygodniej jest stworzyć odwzorowanie – model trójwymiarowy uwzględniające wszystkie newralgiczne punkty, zastosowane materiały z uwzględnięniem ich grubości i współczynników przenikania ciepła (czyli jakimi są izolatorami) a także parametrów przepuszczania pary wody. Dla przykładu: inna jest izolacja z wełny, inna z piany PUR, inna z celulozy mikrokrystalicznej a inna ze styropianu. Każda z nich inaczej izoluje i lepiej lub gorzej zachowuje się w kontakcie z wilgocią. Inne parametry mają okna drewniane, metalowe czy plastikowe. Każda decyzja po stronie inwestora ma później odzwierciedlenie w kosztach utrzymania. Nawet jeśli wedle obliczeń zapotrzebowanie cieplne budynku jest bardzo niskie, to może się okazać, że sama dystrybucja ciepła zawodzi – czyli dobranie grzejników i ich właściwe rozmieszczenie jest nie mniej ważne. Jeżeli potrzebujesz informacji co jest przeszkodą w utrzymaniu ciepła to spójrz co wyświetla wyszukiwarka google po wpisaniu domu pasywnego – są to najczęściej gramotne, jednolite bryły. Żadnych wystających elementów, masywna elewacja, będąca efektów nieraz kilkudziesięciocentymetrowego docieplenia, okna od strony południowej z automatycznym systemem zasłaniania po zajściu słońca. Obserwując takie modele łatwo dość do wniosku co wzmaga a co obniżenia zapotrzebowanie cieplne. Klasa energetyczna budynków Aby swobodnie poruszać się w temacie używamy zapotrzebowania rocznego na energię w kWh na każdy m^2. Od 1999 roku jest wymóg aby budynki mieściły się w 150 kWh/m^2 rocznie. Tak zwane budynki pasywne mają zapotrzebowanie poniżej 20 kWh/m^2, co może oznaczać brak konieczności montowania instalacji grzewczej w cieplejszym klimacie. Zapraszamy do kontaktu aby uzyskać pomoc i więcej informacji. Post Views: 1 700 Jak najlepiej i najskuteczniej oszczędzać energię elektryczną? Sposobów jest wiele, ale jednym z lepszych jest korzystanie z urządzeń energooszczędnych, które „myślą za nas”. W wyborze energooszczędniej żarówki, pralki, klimatyzatora pomoże – wymagana dla niektórych urządzeń – etykieta efektywności energetycznej. Etykieta efektywności energetycznej wymagana jest przez Rozporządzenie Ministra Gospodarki i Pracy z dnia 20 maja 2005 r. w sprawie wymagań dotyczących dokumentacji technicznej, stosowania etykiet i charakterystyk technicznych oraz wzorów etykiet dla urządzeń. Pomimo że etykiety obowiązują od kilku lat, warto się przyjrzeć tym oznaczeniom. Komu etykieta, komu? Etykieta efektywności energetycznej jest to specjalne oznakowanie, które mówi o danych technicznych i wykorzystaniu energii przez dane urządzenie. Etykieta obowiązuje dla nowych urządzeń przeznaczonych do użytku domowego i zasilanych energią elektryczną z sieci elektroenergetycznej: chłodziarek domowych; chłodziarko-zamrażarek domowych; zamrażarek domowych; pralek domowych o jednym bębnie, posiadających funkcję odwirowywania, bez funkcji suszenia tkanin; pralko-suszarek domowych; suszarek domowych bębnowych; zmywarek domowych przeznaczonych do mycia naczyń; piekarników elektrycznych domowych, niebędących urządzeniami przenośnymi, przeznaczonych do zamocowania na stałe, a także do piekarników elektrycznych domowych przeznaczonych do zabudowy; lamp do użytku domowego – żarówek i lamp fluorescencyjnych, o strumieniu świetlnym nie większym niż 6500 lumenów i poborze mocy nie mniejszym niż 4 waty, emitujących światło widzialne w paśmie 400-800 nm; klimatyzatorów domowych o mocy wyjściowej nieprzekraczającej 12 kW, z wyjątkiem urządzeń typu „powietrze-woda” i „woda-woda”. Każde z wymienionych urządzeń ma określony wzór etykiety, który musi być przestrzegany przez producentów. Wzór ten mówi, jakie dane techniczne powinny się znaleźć na etykiecie. Najważniejsza z punktu widzenia oszczędności energii jest klasa efektywności energetycznej, która mówi o zużyciu energii przez dane urządzenie. Klasę „A” mają urządzenia o najniższym zużyciu energii, zaś klasa „C” to stosunkowo wysokie zużycie energii. Niektóre lodówki, lodówko-zamrażarki i zamrażarki mają już klasę energetyczną A+ lub nawet A+++. Urządzenia tej klasy cechują się bardzo niskim zużyciem energii (poniżej 42% względem zużycia standardowego, czyli takiego, w którym nie zastosowano rozwiązań energooszczędnych). Określenie klasy efektywności energetycznej Aby urządzenie mogło być przyporządkowane do danej klasy, musi spełniać określone wymagania. Wymagania te są opisane w Rozporządzeniu i dla każdego typu urządzeń określone są w inny sposób. Podstawą do określenia klasy może być na przykład zużycie energii na dane zadanie (np. pranie jednego wsadu) lub odniesienie zużycia energii do jakiegoś standardu. Ujmując rzecz ogólnie i praktycznie, im niższa wartość tego wskaźnika, tym mniej energii zużywa nasze urządzenie. Lodówki Wskaźnik efektywności energetycznej dla lodówek, lodówko-zamrażarek i zamrażarek. Wskaźnik ten wyznacza się jako stosunek zużycia energii przez urządzenie do tzw. zużycia standardowego. Mówi więc o tym, jakiego procent standardowego zużycia energii (które jest zdefiniowane w rozporządzeniu) potrzebuje nasze urządzenie. Przykładowe wartości wynoszą : dla klasy A dla klasy A dla klasy E 100%125% Zauważmy, że urządzenia klasy E i niższej zużywają więcej energii niż standardowe. Pralki Klasę energetyczną pralek określa się na podstawie wartości zużycia energii elektrycznej (C) na kilogram ładunku, w standardowym cyklu prania „bawełna 60°C”. Im niższa wartość wskaźnika C, tym wyższa klasa energetyczna. Przykładowe wartości wynoszą: dla klasy A C 0,39 kWh Klasa najwyższa – tylko dla wybranych Aby zdefiniować klasy energetyczne A+ (zwana inaczej AA) i A++ (zwana inaczej AAA), również używa się wskaźnika efektywności energetycznej. Dla klas A+ i A++ wskaźniki określone są inaczej niż dla klas A – G! Określona wg tej odrębnej definicji definicji klasa A++ ma wskaźnik efektywności energetycznej mniejszy od 30%, dla klasy A+ wskaźnik ten mieści się między wartościami 30 a 42%, a dla klas A-G wskaźnik ten jest większy od 42%. Nawigacja wpisu

energia 20 kwh to inaczej